Znajomy wrócił z Holandii. Dziesięć lat temu mieszkał w Polsce. Przyjechał w odwiedziny, opowiadał że jego żona nie może już kierować , ponieważ straciła prawko w wyniku kolizji drogowej w Polsce. Jechała na święta do rodziny. Jednak jak to możliwe że od tak jej zabrali?. Okazało się że badania krwi  wykazały obecność thc, mówiła im że paliła około tydzień temu w kraju gdzie jest legalizacja. Policja potraktowała to inaczej oprócz kary pozbawienia wolności w zawieszeniu, utraciła prawo jazdy i dostała zakaz prowadzenia pojazdów. Widać po niej że ma uraz do "Policji". Zaplanowane wspólne picie alkoholu zostało przez nas dokładnie przedyskutowane. Chcąc wypić piwo poza domem , trzeba się wyjątkowo pilnować ,każde miejsce jest praktycznie miejscem publicznym. Gdy będę  za znakiem teren zabudowany z dala od ulicy to w konfrontacji ze stróżem prawa jestem i tak "pod wpływem" więc moje zeznania są nic nie warte. Ryzykujemy napijemy się pod przykryciem , chcemy rozbić namiot na obrzeżach miasta, chcąc spokojnie odpocząć ,"art.144 kodeksu wykroczeń mówiący kto to na terenach przeznaczonych do użytku publicznego niszczy lub uszkadza roślinność albo depcze trawnik lub zieleniec lub też dopuszcza do niszczenia ich przez zwierzęta znajdujące się pod jego nadzorem, podlega karze grzywny do 2000 złotych albo karze nagany".Tu tak samo mamy ograniczenie , trzeba się pilnować nawet nasz zwierzak może narozrabiać. Okolice wydają się być do użytku publicznego ,więc rezygnujemy. Zadecydował o tym również fakt że tereny te były zaśmiecone , i patrząc na fakt gdyby przypisano to nam "Zanieczyszczenie lub zaśmiecanie miejsca dostępnego dla publiczności – od 50 do 500 zł ". Skończyło się że w piękny słoneczny dzień piliśmy alkohol w  mieszkaniu . Chyba tylko tu można czuć się wolnym.

 

Milicja
Zaykoski / photo on flickr